niedziela, 1 kwietnia 2018

Cawdorzy zbierają łomot



W zeszłą sobotę miałem okazję gościć Marka, który przyjechał z gangiem Goliatów, aby zagrać w swoją debiutancką rozgrywkę nowej Necromundy. Przy okazji, jako ojcowie odpowiednio sześcio- i siedmiolatka odkryliśmy sprytne rozwiązanie – zamiast jak zwykle umawiać się na granie o 21.00 rozpoczęliśmy około 18.00, a dzieciaki zostawiliśmy pod opieką mojej żony. Donośne tuptanie i krzyki dobiegające przez sufit  świadczyło o tym, że dzieciaki miały równie dobrą zabawę co my. Ale do rzeczy…

Siły i scenariusz

Przed grą zdecydowałem, że ponieważ Marek złożył swój gang zgodnie z propozycją przedstawioną w podstawce do Necromundy (komplet 10 figurek to około 1500 punktów), to wybiorę mu z siły liczące 1000 punktów. Dla pewności wpisałem charakterystyki gangsterów do Yakromundy. Jedyną zmianą w stosunku do zasad z książki było dokupienie gangerowi z granatnikiem granatów (fragów i kraków). Z zasad wynika, że kupując granatnik za 55 punktów oba rodzaje granatów są na stanie, ale sprawia to, że broń ta jest „przegięta” wobec pozostałych broni  specjalnych, czy ciężkich. Dlatego, podobnie jak w przypadku moich Cawdorów do kosztu granatnika dodałem koszty granatów.
Marek rozpoczął więc grę z sześcioosobową załogą:
  • szefem uzbrojonym w młot energetyczny i combi-pistol
  • czempionem z toporem 
  • z ząbkowanym ostrzem (oprawcą)czempionem  nitownicą
  • gangerem wyposażonym w granatnikoraz 
  • dwoma gangerami z stub canonami
Gang Warcrimera

Na pierwszą rozgrywkę zdecydowałem się na scenariusz „Looters” – z moimi Cawdorami, jako stroną broniącą się. Oczywiście w ten sposób podłożyłem się nieco, ale chciałem zagrać w inny scenariusz niż poprzednio. Dodatkowo popełniłem błąd – zgodnie z zasadami scenariusza, za każdą wyniesioną skrzynię atakujący zabiera kredyty obrońcy – niestety po śmierci Orolo Starszego musiałem wydać całą kasę na jego zastępcę, więc nie miałem grosza przy duszy. Zdecydowałem jednak, że ew. zdobycze będą pochodzić z tego co uda mi się zarobić po zakończeniu rozgrywki.
Miałem w planach rozgrywkę w Sector Mechanicus (czyli z makietami), ale Marek chciał zagrać na planszach, więc rozstawiliśmy 6 plansz, drzwi i barykady. Następnie wystawiłem swoich 6 gangerów:
  • Orolo Młodszego – czampiona z miotaczem ognia
  • Pettucio – czampiona z granatnikiem
  • Jacopo – gangera ze strzelbą
  • Giovanniego – gangera z mieczem i autopistolem
  • Antonio i Lamberto – gangerów z lasgunami
Mój szef Luigi i jeden z Gangerów znajdował się w rezerwach, a juve Nefario lizał rany po poprzedniej bitwie w kwaterze głównej.
Zgodnie z zasadami wystawiłem cztery skrzynie z łupami i wokół każdej z nich przynajmniej jednego gangera. Natychmiast po zakończeniu rozstawienia zdałem sobie sprawę, że ustawiłem się tak, że gdziekolwiek rozstawiłby się Marek, miał któregoś z moich gangerów na otwartym terenie – cóż, taki urok tego scenariusza i moich zdolności taktycznych.
Z każdej strony mogą mi strzelić w plecy

Marek rozstawił się w zamkniętym pomieszczeniu w sześciu calach od jednej z krawędzi – w pobliżu mojego championa z granatnikiem i chronionej przez niego skrzyni.

Karty Taktyki

Marek zdecydował się na grupową aktywację (po FAQ karta ma wreszcie sens), oraz niepowstrzymaną szarżę. Ja zdecydowałem się na Rigged Door (zhakowane drzwi?) i Ukryte przejście.

Bitwa

Marek wygrał inicjatywę, ale na szczęście w nowej Necromundzie nie jest to aż tak bolesne (przynajmniej w takim scenariuszu jak ten). Tym niemniej jego czempion z nitownicą ruszył się do przodu i zdjął mojego pierwszego gangera, a aktywowany przez niego równocześnie ganger podbiegł do drzwi i je otworzył. Przystępując do moich ruchów zachowałem się jak kurczak z obciętą głową i wpadłem na pomysł, że mój czampion z granatnikiem odciągnie skrzynkę z łupami. Nie było to absolutnie idiotyczne zagranie, biorąc pod uwagę moje rozstawienie, ale ustanowiło trend dalszych chaotycznych zagrań.
Potem było z górki i nie ukrywam, że nie do końca pamiętam co się działo. Zdaje się, że w pierwszej turze nie udało mi się zrobić nic konstruktywnego, natomiast ganger z granatnikiem Marka posłał granat przeciwpancerny w stronę Orolo Młodszego i, co zrozumiałe, wysłał go do piachu. Potem rzucałem bottle testa i wyrzuciłem 7 (2 gangerów out + 5 na kostce). Na szczęście do gry wszedł ganger z rezerw i przypomniałem sobie, że on też liczy się do rozstrzygnięcia bottla, więc ustałem. Uff..
W każdym razie udało się mojemu czampionowi z granatnikiem strzelić w czterech (!) goliatów fraga. Skutek był taki, że trochę ich rozrzuciłem i spinowałem, ale absolutnie nic im nie zrobiłem. Tym niemniej spinowanie czterech figurek w sześcioosobowym gangu  dość mocno ich zahamowało sprawiając, że nie bardzo mogli wyjść z początkowej pozycji (tzn. mogli co najwyżej wstać i strzelać, ale szarże były niemożliwe).  
Jeden granat - cztery piny

Jacopo, zanim odszedł w krainę zaświatów (tymczasowych) posłał do piachu czempiona z Nitownicą – przy czym poczyniłem ciekawą obserwację – w początkowych rzutach na efekt zranienia za każdym razem wypadała Czacha. Ewidentnie Khorne czuwał nad tym starciem czekając na budulec dla swojego tronu. 
Blood for the Blood God! Skulls for his skull Throne

W pewnym momencie losy bitwy na chwilę się odwróciły (głównie ze względu na moją pomyłkę – ale wyszło epicko). Otóż Goliacki czempion z renderizerem (czyli tym wielkim ząbkowanym toporem), rzucił się na Petuccio (mojego czempiona z granatnikiem). Dodajmy, że wykonał przy tym brutalną szarżę (+2 do S, T i M). 
Wrrrrrrrrrrrr!
Trafił i zranił mnie trzy razy – i tutaj zawaliłem, bo zdaje się, że zapomniałem o ścinaniu save’a. W każdym razie rzuciłem trzy 6+ na save! I mój czempion ustał, nie robiąc oczywiście nic w zamian brutalnemu goliatowi – Wyobrażam sobie tą scenę mniej więcej tak:

Petuccio nerwowo załadował kolejny granat do komory. Wiedział, że jego poprzedni granat nic nie zrobił przeklętym mutantom. Do tego, jego kompan Orolo nie mógł już oczyścić ich świętym płomieniem. Nagle z zadymionego pomieszczenia wypadła ogromna sylwetka i z rykiem rzuciła się na dzielnego sługę Imperatora. Petuccio zasłonił się odruchowo granatnikiem i z całej siły odpychał od siebie ząbkowane ostrze, które wirowało mu o centymetry od twarzy. Nagle wbiło mu się w pierś… Pociemniało mu przed oczyma i wzniósł oczy do góry wiedząc, że wkrótce zasiądzie po prawicy imperatora. Nagle z religijnego transu wybiło go przeraźliwy zgrzyt – zęby topora łamały się na ryngrafie z podobizną świętej Celestyny, który kupił od wędrownego handlarza dewocjonaliami podczas święta Sanguiniusa. Zebrał w sobie ostatek sił i odepchnął mutanta.

 
Błogosławieństwo św. Celestyny

Po tym niespodziewanym przypływie szczęścia poczułem, że należy to wykorzystać i zaszarżowałem na goliata Giovannim – gangerem z mieczem. Na przyszłość rada – jeśli myślisz, że szarżowanie na Goliata to dobry pomysł – pomyśl jeszcze raz. Ja w każdym razie stwierdziłem, że trzy ataki (dwie bronie + szarża) i bonus do trafienia (za swoją figurkę w kontakcie) pomogą. Myliłem się – nie zrobiłem na olbrzymie absolutnie żadnego wrażenia (raniłem na 5+). Z drugiej strony Marek też miał pecha, bo pomimo prób nie mógł dobić moich dwóch gangerów w walce wręcz. Na wynik ranienia rzucał flesh woundy i moi herosi stali niczym załoga Westerplatte…

Niezłomni...
Z podobnym skutkiem oczywiście, czyli w końcu Goliaci zrobili z nich schabowe (kombo szef z power hammerem i czempion z siekierą motorową). 
Ale przerobieni na schabowe

Dzięki zasadzie „Home turf” nie oblewałem testu na bottla, ale też niewiele mogłem zrobić. Każdy mój strzał, nawet jeśli trafiał – nie ranił. Dodatkowo, błyskotliwie wystawiłem szefa z drugiej strony pola bitwy, kiedy wszedł z rezerw więc stracił turę biegnąc na pole bitwy. Tymczasem Marek niszczył mnie granatnikiem – kolejnymi strzałami załatwił dwóch kolejnych gangerów – celując obok barykady trafiał bez ujemnych modyfikatorów. W końcu na polu bitwy został Szef i jeden Ganger, więc zdecydowałem się wiać.

Efekt starcia:

Marek ma czempiona na leczeniu.
Ja: Dwóch czempionów i jeden ganger w leczeniu, przy czym czampion z granatnikiem został tak poharatany, że stracił jeden punkt WS.
Zdecydowałem, że jako, że Marek nie wyniósł żadnej skrzyni, a w zasadach scenariusza nie jest opisane inaczej – nie dostaje nagrody za ich zawartość.

Podsumowanie

Ok, zebrałem epicki łomot. Szykowałem się na porażkę od momentu rozstawienia, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dotkliwa. Z drugiej strony nikt nie odniósł poważniejszych ran (poza spadkiem WS u jednego z czampionów), a dwóch gangerów mogło wrócić od razu do walki, więc w sumie nie jest źle. Jedyny problem to fakt, że dwóch czampionów nie może uczestniczyć w akcjach po bitwie, więc to tyle jeśli chodzi o kasę… Ale taki już los Cawdorów, że ledwo wiążą koniec z końcem.
Kolejna moja refleksja, po paru dniach od bitwy – pomimo dotkliwej przegranej grało się bardzo fajnie. Za klęskę odpowiada moje nienajlepsze rozstawienie i kiepskie ruchy. Zdecydowanie powinienem był w pierwszej rundzie zastosować grupową aktywację i inaczej  rozstawić Orolo, który padł jak kretyn. Poza tym, karygodnym błędem było wystawienie szefa z rezerw tak daleko od pola bitwy. 

Przyszedł i nic nie zrobił. Dodatkowo mogłem lepiej dobrać karty taktyki – tunele na nic się nie przydały. Zastanawiam się, czy nie warto było wybrać np. pułapki z melta bombą – pozwoliłoby mi to lepiej kontrolować wyjście Goliatów ze strefy rozstawienia. Koniec końców mam wrażenie, że ta gra ma daleko bardziej rozbudowaną warstwę taktyczną od oryginału. Jest więcej kombinowania, nie tylko z doborem sprzętu, i rozstawienia, ale również w czasie bitwy – z ruchami i akcjami. Możliwość wspólnej aktywacji, karty taktyki i cele scenariuszy sprawiają, że gra się naprawdę fantastycznie. Ciągle wertuję podręczniki i FAQ, ale sądzę, że gra w samej swej istocie jest dość intuicyjna. Już nie mogę doczekać się kolejnej rozgrywki.

Pytania:

Na koniec kilka moich wątpliwości:
  1. Czy gangerzy dostają XP za uczestnictwo w bitwie, niezależnie do tego czy dotrwają do jej zakończenia – moim zdaniem tak.
  2. Looters wydaje mi się trochę zniechęcającym scenariuszem – jeżeli atakujący kradnie kasę ze stashu broniącego (i patrzy na jego stan przed bitwą), to zapewne zazwyczaj nie będzie się opłacało go wybierać – zazwyczaj lepiej od razu wybrać kasę. Albo jak się jest celem ataku – wynająć.
  3. Wobec powyższego – czy do Gang War można wykorzystywać scenariusze z Underhive’a? Forgotten Riches wydają się zdecydowanie lepsze.