W zeszłą sobotę miałem okazję gościć Marka, który przyjechał
z gangiem Goliatów, aby zagrać w swoją debiutancką rozgrywkę nowej Necromundy.
Przy okazji, jako ojcowie odpowiednio sześcio- i siedmiolatka odkryliśmy
sprytne rozwiązanie – zamiast jak zwykle umawiać się na granie o 21.00
rozpoczęliśmy około 18.00, a dzieciaki zostawiliśmy pod opieką mojej żony. Donośne
tuptanie i krzyki dobiegające przez sufit świadczyło o tym, że dzieciaki miały równie
dobrą zabawę co my. Ale do rzeczy…
Siły i scenariusz
Przed grą zdecydowałem, że ponieważ Marek złożył swój gang
zgodnie z propozycją przedstawioną w podstawce do Necromundy (komplet 10
figurek to około 1500 punktów), to wybiorę mu z siły liczące 1000 punktów. Dla
pewności wpisałem charakterystyki gangsterów do Yakromundy. Jedyną zmianą w
stosunku do zasad z książki było dokupienie gangerowi z granatnikiem granatów (fragów
i kraków). Z zasad wynika, że kupując granatnik za 55 punktów oba rodzaje
granatów są na stanie, ale sprawia to, że broń ta jest „przegięta” wobec
pozostałych broni specjalnych, czy
ciężkich. Dlatego, podobnie jak w przypadku moich Cawdorów do kosztu granatnika
dodałem koszty granatów.
Marek rozpoczął więc grę z sześcioosobową załogą:
- szefem uzbrojonym w młot energetyczny i combi-pistol
- czempionem z toporem
- z ząbkowanym ostrzem (oprawcą)czempionem nitownicą
- gangerem wyposażonym w granatnikoraz
- dwoma gangerami z stub canonami
Gang Warcrimera |
Na pierwszą rozgrywkę zdecydowałem się na scenariusz „Looters”
– z moimi Cawdorami, jako stroną broniącą się. Oczywiście w ten sposób
podłożyłem się nieco, ale chciałem zagrać w inny scenariusz niż poprzednio.
Dodatkowo popełniłem błąd – zgodnie z zasadami scenariusza, za każdą wyniesioną
skrzynię atakujący zabiera kredyty obrońcy – niestety po śmierci Orolo
Starszego musiałem wydać całą kasę na jego zastępcę, więc nie miałem grosza
przy duszy. Zdecydowałem jednak, że ew. zdobycze będą pochodzić z tego co uda
mi się zarobić po zakończeniu rozgrywki.
Miałem w planach rozgrywkę w Sector Mechanicus (czyli z
makietami), ale Marek chciał zagrać na planszach, więc rozstawiliśmy 6 plansz,
drzwi i barykady. Następnie wystawiłem swoich 6 gangerów:
- Orolo Młodszego – czampiona z miotaczem ognia
- Pettucio – czampiona z granatnikiem
- Jacopo – gangera ze strzelbą
- Giovanniego – gangera z mieczem i autopistolem
- Antonio i Lamberto – gangerów z lasgunami
Mój szef Luigi i jeden z Gangerów znajdował się w rezerwach,
a juve Nefario lizał rany po poprzedniej bitwie w kwaterze głównej.
Zgodnie z zasadami wystawiłem cztery skrzynie z łupami i wokół
każdej z nich przynajmniej jednego gangera. Natychmiast po zakończeniu
rozstawienia zdałem sobie sprawę, że ustawiłem się tak, że gdziekolwiek
rozstawiłby się Marek, miał któregoś z moich gangerów na otwartym terenie –
cóż, taki urok tego scenariusza i moich zdolności taktycznych.
Z każdej strony mogą mi strzelić w plecy |
Marek rozstawił się w zamkniętym pomieszczeniu w sześciu
calach od jednej z krawędzi – w pobliżu mojego championa z granatnikiem i
chronionej przez niego skrzyni.
Karty Taktyki
Marek zdecydował się na grupową aktywację (po FAQ karta ma
wreszcie sens), oraz niepowstrzymaną szarżę. Ja zdecydowałem się na Rigged Door
(zhakowane drzwi?) i Ukryte przejście.
Bitwa
Marek wygrał inicjatywę, ale na szczęście w nowej Necromundzie
nie jest to aż tak bolesne (przynajmniej w takim scenariuszu jak ten). Tym
niemniej jego czempion z nitownicą ruszył się do przodu i zdjął mojego
pierwszego gangera, a aktywowany przez niego równocześnie ganger podbiegł do
drzwi i je otworzył. Przystępując do moich ruchów zachowałem się jak kurczak z
obciętą głową i wpadłem na pomysł, że mój czampion z granatnikiem odciągnie
skrzynkę z łupami. Nie było to absolutnie idiotyczne zagranie, biorąc pod uwagę
moje rozstawienie, ale ustanowiło trend dalszych chaotycznych zagrań.
Potem było z górki i nie ukrywam, że nie do końca pamiętam
co się działo. Zdaje się, że w pierwszej turze nie udało mi się zrobić nic
konstruktywnego, natomiast ganger z granatnikiem Marka posłał granat
przeciwpancerny w stronę Orolo Młodszego i, co zrozumiałe, wysłał go do piachu.
Potem rzucałem bottle testa i wyrzuciłem 7 (2 gangerów out + 5 na kostce). Na
szczęście do gry wszedł ganger z rezerw i przypomniałem sobie, że on też liczy
się do rozstrzygnięcia bottla, więc ustałem. Uff..
W każdym razie udało się mojemu czampionowi z granatnikiem
strzelić w czterech (!) goliatów fraga. Skutek był taki, że trochę ich rozrzuciłem
i spinowałem, ale absolutnie nic im nie zrobiłem. Tym niemniej spinowanie
czterech figurek w sześcioosobowym gangu dość mocno ich zahamowało sprawiając, że nie
bardzo mogli wyjść z początkowej pozycji (tzn. mogli co najwyżej wstać i
strzelać, ale szarże były niemożliwe).
Jeden granat - cztery piny |
Jacopo,
zanim odszedł w krainę zaświatów (tymczasowych) posłał do piachu czempiona z
Nitownicą – przy czym poczyniłem ciekawą obserwację – w początkowych rzutach na
efekt zranienia za każdym razem wypadała Czacha. Ewidentnie Khorne czuwał nad
tym starciem czekając na budulec dla swojego tronu.
Blood for the Blood God! Skulls for his skull Throne |
W pewnym momencie losy bitwy na chwilę się odwróciły (głównie
ze względu na moją pomyłkę – ale wyszło epicko). Otóż Goliacki czempion z renderizerem
(czyli tym wielkim ząbkowanym toporem), rzucił się na Petuccio (mojego
czempiona z granatnikiem). Dodajmy, że wykonał przy tym brutalną szarżę (+2 do
S, T i M).
Wrrrrrrrrrrrr! |
Trafił i zranił mnie trzy razy – i tutaj zawaliłem, bo zdaje się, że
zapomniałem o ścinaniu save’a. W każdym razie rzuciłem trzy 6+ na save! I mój
czempion ustał, nie robiąc oczywiście nic w zamian brutalnemu goliatowi –
Wyobrażam sobie tą scenę mniej więcej tak:
Petuccio nerwowo załadował
kolejny granat do komory. Wiedział, że jego poprzedni granat nic nie zrobił
przeklętym mutantom. Do tego, jego kompan Orolo nie mógł już oczyścić ich
świętym płomieniem. Nagle z zadymionego pomieszczenia wypadła ogromna sylwetka
i z rykiem rzuciła się na dzielnego sługę Imperatora. Petuccio zasłonił się
odruchowo granatnikiem i z całej siły odpychał od siebie ząbkowane ostrze,
które wirowało mu o centymetry od twarzy. Nagle wbiło mu się w pierś…
Pociemniało mu przed oczyma i wzniósł oczy do góry wiedząc, że wkrótce
zasiądzie po prawicy imperatora. Nagle z religijnego transu wybiło go
przeraźliwy zgrzyt – zęby topora łamały się na ryngrafie z podobizną świętej
Celestyny, który kupił od wędrownego handlarza dewocjonaliami podczas święta
Sanguiniusa. Zebrał w sobie ostatek sił i odepchnął mutanta.
Po tym niespodziewanym przypływie szczęścia poczułem, że
należy to wykorzystać i zaszarżowałem na goliata Giovannim – gangerem z
mieczem. Na przyszłość rada – jeśli myślisz, że szarżowanie na Goliata to dobry
pomysł – pomyśl jeszcze raz. Ja w każdym razie stwierdziłem, że trzy ataki (dwie
bronie + szarża) i bonus do trafienia (za swoją figurkę w kontakcie) pomogą.
Myliłem się – nie zrobiłem na olbrzymie absolutnie żadnego wrażenia (raniłem na
5+). Z drugiej strony Marek też miał pecha, bo pomimo prób nie mógł dobić moich
dwóch gangerów w walce wręcz. Na wynik ranienia rzucał flesh woundy i moi
herosi stali niczym załoga Westerplatte…
|
Z podobnym skutkiem oczywiście, czyli w końcu Goliaci
zrobili z nich schabowe (kombo szef z power hammerem i czempion z siekierą
motorową).
Ale przerobieni na schabowe |
Dzięki zasadzie „Home turf” nie oblewałem testu na bottla,
ale też niewiele mogłem zrobić. Każdy mój strzał, nawet jeśli trafiał – nie ranił.
Dodatkowo, błyskotliwie wystawiłem szefa z drugiej strony pola bitwy, kiedy
wszedł z rezerw więc stracił turę biegnąc na pole bitwy. Tymczasem Marek niszczył
mnie granatnikiem – kolejnymi strzałami załatwił dwóch kolejnych gangerów –
celując obok barykady trafiał bez ujemnych modyfikatorów. W końcu na polu bitwy
został Szef i jeden Ganger, więc zdecydowałem się wiać.
Efekt starcia:
Marek ma czempiona na leczeniu.
Ja: Dwóch czempionów i jeden ganger w leczeniu, przy czym
czampion z granatnikiem został tak poharatany, że stracił jeden punkt WS.
Zdecydowałem, że jako, że Marek nie wyniósł żadnej skrzyni,
a w zasadach scenariusza nie jest opisane inaczej – nie dostaje nagrody za ich
zawartość.
Podsumowanie
Ok, zebrałem epicki łomot. Szykowałem się na porażkę od
momentu rozstawienia, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak dotkliwa. Z drugiej
strony nikt nie odniósł poważniejszych ran (poza spadkiem WS u jednego z
czampionów), a dwóch gangerów mogło wrócić od razu do walki, więc w sumie nie
jest źle. Jedyny problem to fakt, że dwóch czampionów nie może uczestniczyć w
akcjach po bitwie, więc to tyle jeśli chodzi o kasę… Ale taki już los Cawdorów,
że ledwo wiążą koniec z końcem.
Kolejna moja refleksja, po paru dniach od bitwy – pomimo dotkliwej
przegranej grało się bardzo fajnie. Za klęskę odpowiada moje nienajlepsze
rozstawienie i kiepskie ruchy. Zdecydowanie powinienem był w pierwszej rundzie
zastosować grupową aktywację i inaczej rozstawić
Orolo, który padł jak kretyn. Poza tym, karygodnym błędem było wystawienie szefa
z rezerw tak daleko od pola bitwy.
Przyszedł i nic nie zrobił. Dodatkowo mogłem
lepiej dobrać karty taktyki – tunele na nic się nie przydały. Zastanawiam się,
czy nie warto było wybrać np. pułapki z melta bombą – pozwoliłoby mi to lepiej
kontrolować wyjście Goliatów ze strefy rozstawienia. Koniec końców mam
wrażenie, że ta gra ma daleko bardziej rozbudowaną warstwę taktyczną od oryginału.
Jest więcej kombinowania, nie tylko z doborem sprzętu, i rozstawienia, ale
również w czasie bitwy – z ruchami i akcjami. Możliwość wspólnej aktywacji,
karty taktyki i cele scenariuszy sprawiają, że gra się naprawdę fantastycznie.
Ciągle wertuję podręczniki i FAQ, ale sądzę, że gra w samej swej istocie jest
dość intuicyjna. Już nie mogę doczekać się kolejnej rozgrywki.
Pytania:
Na koniec kilka moich wątpliwości:
- Czy gangerzy dostają XP za uczestnictwo w bitwie, niezależnie do tego czy dotrwają do jej zakończenia – moim zdaniem tak.
- Looters wydaje mi się trochę zniechęcającym scenariuszem – jeżeli atakujący kradnie kasę ze stashu broniącego (i patrzy na jego stan przed bitwą), to zapewne zazwyczaj nie będzie się opłacało go wybierać – zazwyczaj lepiej od razu wybrać kasę. Albo jak się jest celem ataku – wynająć.
- Wobec powyższego – czy do Gang War można wykorzystywać scenariusze z Underhive’a? Forgotten Riches wydają się zdecydowanie lepsze.