Zwycięstwo Aurelii!
Wczoraj
na przedmieściach Kulendorf bohaterskie siły królestwa Aurelii
pokonały przeważające siły helgańskich najeźdźców wspierane
przez kemperholmskich zdrajców Dykena. Celem ataku stały się tereny
przemysłowe - stacja transmisyjna, magazyny i biurowce. Najeźdźcy
dysponowali dwoma oddziałami piechoty, wozem pancernym i oddziałem
pancerzy wspomaganych. Atak zaczął się znienacka, kiedy drużyna
Helgańskich gwardzistów zajęła okolice stacji przekaźnikowej, a
z południa zaczęły nacierać pozostałe siły najeźdźców. Nasi
dzielni chłopcy dowodzeni przez kapitana Gergo Thornwooda
błyskawicznie zaczęli organizować obronę. Drużyna rangerów
zajęła biurowiec sąsiadujący ze stacją przekaźnikową i celnym
ogniem z broni przeciwpancernej rozpoczęła nękanie pojazdu
opancerzonego i pancerzy wspomaganych, stanowiących awangardę sił
najeźdźcy. Atak Helgan szybko załamał się, a w szeregi wroga
zaczęła wdzierać się dezorganizacja niewątpliwie wywołana przez
nasze zaawansowane systemy cybernetyczne, zakłócające komunikację
Helgan. Wściekłe ataki wroga rozbijały się o dzielny opór
naszych rangerów. W tym czasie z północy nadeszły posiłki w
postaci pojazdu kroczącego Tupacz, który zadawał ciężkie straty
swoim 15 mm działem elektromagnetycznym.
Oddział Aureliańskch Rangerów - prawdziwi bohaterowie tej bitwy |
W
obliczu niebezpieczeństwa Thornwood wykazał się niezwykłym
zmysłem taktycznym i bezwzględnością - chcąc zapobiec szturmowi
pancerzy wspomaganych wysłał naprzeciwko oddział rangerów -
właściwie na pewną śmierć. Helgańscy grabieżcy zaskoczeni byli
tak śmiałym atakiem, który mało co nie doprowadził do
absolutnego unicestwienia oddziału pancerzy wspomaganych, które
niestety okazały się zbyt dobrze opancerzone i salwowały się
ucieczką. Na szczęście kontratak piechoty helgańskiej był
pozbawiony wystarczającej siły ognia, a nasi rangerzy walczyli jak
lwy niszcząc pojazd opancerzony. W końcu ulegli i zostali rozbici w
nawale ognia. Swym poświęceniem kupili czas piechocie
aureliańskiej, która podjęła szarżę na komandosów helgańskich
w pobliżu stacji przekaźnikowej. Ich zaskoczenie było zupełne i
zostali rozbici w puch, zadając kłam helgańskiej propagandzie o
rzekomej elitarności ich „sił specjalnych“ (a raczej specjalnej
troski - przypis redaktora). Akcja ta złamała ostatecznie morale
atakujących, którzy w obliczu szybko nadchodzącego zmroku
rozpoczęli wycofywanie się za linię rzeki.
Szarża na pancerze wspomagane! |
Jak
widać z powyższego znowu zebrałem bęcki od Ciernia. Tym razem
zagraliśmy w grę Squad Hammer Nordic Weasel Games (określanej przez autora jako
beer-and-pretzel wargame). Jestem zachwycony tymi zasadami i była to
chyba najbardziej emocjonująca z potyczek rozgrywanych w skali 15
mm. Zasady są faktycznie proste i dość abstrakcyjne (w tym sensie,
że kwestie uzbrojenia, kompozycji oddziałów itp. są bardzo
ogólne). Gra posiada dość elementarny system punktowy (mógłby być lepszy), ale koniec
końców zbudowałem coś w miarę wyrównanego względem sił obu
stron. Cierń jak zwykle wykazał się dużo lepszym zmysłem
taktycznym i zajął szybko jeden z budynków, który skutecznie
blokował moje siły. Tym niemniej muszę przyznać, że miał
niesamowite szczęście - udało mu się jednym szturmem zwykłej
piechoty wybić do nogi mój "prawie" świeży
oddział komandosów, a jego
rangerzy (czyli jego kopia moich komandosów) zadali monstrualne
straty trzem oddziałom, które szturmowały obsadzony przez nich
budynek. Zapomniałem również, że moje siły miały wsparcie
artyleryjskie (którego użyłem raz), a jeden z moich oddziałów
(kemperholmscy partyzanci/zdrajcy) przez całą bitwę nie wyszli na
pole bitwy dzięki pechowym rzutom na ich aktywację. Koniec końców
- zasłużony zwycięstwo Ciernia, który pokazał, że zdecydowane
posunięcia są lepsze od nadmiernej ostrożności.
Ciężki pojazd kroczący Tupacz T-12 - duma Aureliańskiej Armii |
Co
do Squad Hammmera - jest fenomenalny. Już nie mogę się doczekać
kolejnej bitwy. To elegancka mechanika, która jest w swoich
podstawowych założeniach prosta, ale sprawia, że grając staje się
w każdej chwili przed ciekawymi decyzjami. Autor zademonstrował w
podręczniku możliwość łatwego dodawania elementów mechaniki
(np. trafienia krytyczne pojazdów, zasady suppression) i wydaje
tanie dodatki rozbudowujące grę). Ze wszystkich gier w skali 15 mm,
w które miałem okazję zagrać tj.: Gruntz 15 mm, PMC 2540,
Tomorrows War, Patrol Angis; Squad Hammer sprawił mi najwięcej
przyjemności (masochistycznej - ale zawsze). Podoba mi się bardzo, że czas potrzebny na
przystąpienie do rozgrywki jest minimalny - lista armii zajęła
może pół strony, podstawowy scenariusz (nie ukrywam, że podobny
do Only War z Wh40k) - bardzo fajny. No i oczywiście - zawsze
przyjemnie popatrzeć na hordy małych, pomalowanych żołnierzyków.
***
So
just in case someone other than my friends reads this and does not
know Polish, I would like to say few words about Squad Hammer. I
found it to be a very elegant and consistent rule-set. In fact it was
most enjoyable of all 15 mm games I have tried so far. For a lack of
better word, I would describe it as clever. It is easy to follow and
logical but not very crunchy, which might be off-putting to some but
I do not mind that at all. My only nit-pick is lack of army lists. I
know that it is not popular among 15 mm fans but for someone coming
from GW side of hobby I would like to just pick something up and be
more or less sure that me and my friends have comparable shot at
victory. Anyway, I am really looking forward to play it again.