wtorek, 15 maja 2018

Tylko wojna!




Moja przygoda z Warhammerem 40 000 (Wh40k), jak sądziłem, skończyła się w 2003 roku, w schyłkowych czasach 3 edycji. Z jednej strony byłem niezmiernie sfrustrowany tym jak kiepski był zakon Ultramarines – bezlitośnie bici w walce wręcz przez oddziały Gwardii Imperialnej, rozszarpywanie przez większe demony Khorna itp. Z drugiej strony kończyłem studia i nie miałem jak kontynuować grania. Tym niemniej nigdy nie zapomniałem o uniwersum Warhammera – grałem w gry komputerowe, okazjonalnie czytałem książki, a w 2012 zacząłem grać w Necromundę (fanowska wersja NCE dostępna na stronie Yaktribe). Tym czasem przez 15 lat moje dzielne Ultrasmerfy czekały cierpliwie w pudełkach. Na szczęście mam okazję dzielić pasję do figurek i uniwersum Wh40k z Markiem, który przez ostatnie pięć lat cierpliwie malował Kosmiczne Orki. Jako, że sam w Wh40k nigdy nie grał, namawiał mnie, żebyśmy spróbowali zagrać razem. I okazją do tego stało się wydanie ósmej edycji gry, która, z tego co czytałem, spotkała się z ciepłym przyjęciem miłośników czterdziestki. Jako, że zasady podstawowe gry (Battle primer) są dostępne za darmo, a Battle Scribe umożliwia tworzenie rozpisek, nic nie stało na przeszkodzie, aby rzucić się w wir Wojny (na stole). Zdecydowałem, że zagramy w scenariusz „Only war” i nie będziemy się przejmować, żadnymi dodatkowymi zasadami (takimi jak punkty dowodzenia, zasady specjalne armii itp).

Siły

Przeglądając listę dostępnych dla nas figurek doszedłem do wniosku, że na początek najlepsza będzie bitwa na 1000 punktów i złożyłem obie armie w ramach tzw. Patrol Detachments - co w sumie w grze w wersji podstawowej nie miało większego znaczenia bo nie używaliśmy punktów dowodzenia, ani innych zasad specjalnych (poza "They Shall No No Fear" po stronie Space marines i "Er we go!" u orków).

Space marines:

HQ: Chaplain (jump pack, plasma pistol)
Troops:
    5x scouts with sniper rifles
    6x tactical marines (sgt. with combi-plasma, missle launcher)
    10x tactical marines (plasma gun, missle launcher)
Fast attack:
    2x Land speeder (heavy bolter)
    5x assault marines (jump packs, 3x plasma pistol, sgt. with power sword)
Elites:
    1x Dreadnought (plasma cannon, heavy flamer)
Heavy support:
    1x Whirlwind (Castellan missle launcher)
Grunt, to zaczaić się za jakimś rogiem...

Space Orks:

HQ: Warboss (kustom shoota, power klaw)
Troops:
    11x boyz (slugga, choppa, big shoota), boss nob (big choppa, shoota)
    11x boyz (slugga, choppa, big shoota), boss nob (big choppa, shoota)
Elites:
    5xBurna boyz
    5xNobz (w tym Big Nob z kustom shoota i power klaw)
Fast attack:
    3x Deff kopta (Kopta Rokkits, Spinnin' Blades)
    4x Stormboyz (choppa, sluga), Boss nob (Power Klaw, Slugga)
Heavy support:
    Deff Dread (Dread Klaw, Kustom Mega-blasta)
Transport: 2x trukk (Big shoota)
Ach te Orki.... Zawsze mi się podobały

Rozstawienie

Space marines
Większy tactical ustawił się na prawej flance na wzgórzu, za barykadami, przed nimi w infiltracji ustawiłem scoutów, tak aby mogli ostrzeliwać orków, których większość kryła się w za dużymi zbiornikami starej rafinerii. Drugi tactical (mniejszy) zajął niewielki budynek po lewej stronie pola bitwy. Obok niego umieściłem Dreadnoughta. Środek zajął schowany za ruinami Whirlwind i stojący w odwodzie szturmowi marines, którym towarzyszył Chaplain. Land Speedery ustawiłem dość konserwatywnie na prawej flance licząc, że ich duża mobilność pozwoli wyjść na dogodną pozycję.
Ciszę przerwał cichy warkot uruchamianych piłomieczy...

Orki:
Elity trafiły do ciężarówek umieszczonych prawej flance Marka), Storm boyz i Deff Dread stanęły na wzgórzu po drugiej stronie pola bitwy, a dwa oddziały (niestety bez transportu) zajęły pozycję pośrodku, kryjąc się za rafinerią. Deff kopty zostały w rezerwie.
Zielone hordy gotują się do walki

Przebieg rozgrywki

Uwaga - czytając, polecam słuchać tego.
Szczęśliwie udało mi się wygrać inicjatywę, ale Marines nie popisali się specjalnie. Co prawda Scouts i Land Speedery zredukowały storm boyzów do jednego Boss Noba, a Whirlwind uszczuplił nieco oddział boyzów, ale reszta moich sił nie zrobiła nic wartego wzmianki. Orki, co logiczne, wcisnęły do dechy pedał gazu, wykonując advance, więc w fazie strzelania nie poczyniły żadnych zniszczeń. Kolejna tura nie przyniosła większych zmian - pechowe rzuty mojego Dreada zadały jakieś śmieszne obrażenia ciężarówce z Nobami i Warbossem. Marek tymczasem zaszarżował rozjuszonym Nobem szturmowym mojego Land Speedera, ale zadał mu tylko jedną ranę. Obaj szybko przekonywaliśmy się, że ciężko (przynajmniej z dostępnym nam sprzętem) uszkodzić pojazdy.
Kontakt z pazurami energetycznymi może powodować uszkodzenie lakieru

Wkrótce próbuję zaszarżować Dreadem ciężarówkę z nobami, ale podstarzały dreadnought dostaje zadyszki i wykonuje 5 calową szarżę, stając bezradnie przed ciężarówką wroga. Ma to jednak jeden plus - ze względu na teren, Marek zmuszony jest wyładować Warbossa i Nobów i szarżuje na Dreada.
Ach te tuningowane przez orki Rhinosy... (Jedyny prox w całej bitwie)

Równolegle jego chopaki biegną przez całe pole bitwy - jeden oddział zostaje zniszczony, ale drugi wpada na mniejszy z oddziałów taktycznych i wybija go - nie jednak nie - samotny sierżant przeżywa. Walka Warbossa z Dreadem trwa, ale nie przynosi rozstrzygnięcia. Na prawej flance tymczasem do marines zbliżają się burna boyzz z nieustępliwy, ale nieco powolnym, Deff Dreadem. Sierżant wydaje rozkaz - maksymalna siła ognia! Plasma gun, dostarczony do zakonu zapewne na podstawie przetargu w którym kryterium wybory była tylko cena, wybucha oczywiście w rękach marina.
Pamiętaj - jeśli sądzisz, że podkręcanie karabinu plazmowego to dobry pomysł - mylisz się

Nagle na polu bitwy pojawiają się Deff kopty... Nie wygląda to najlepiej dla marines.
Kapelan recytuje swe litanie nienawiści zagrzewając braci szturmowców do walki. Skok szturmowy i szarża na zieloną hordę. Marines niesieni modlitwą wpadają w hordę zielonoskórych, którzy wcześniej otoczyli samotnego sierżanta – podli Ksenos giną w mgnieniu oka. W tym momencie losy bitwy stoją na ostrzu noża - wkrótce orki ponowią szarżę. Czy uda im się dorwać wroga?
We are the gods of the new world order
We are the soldiers, the legion of light
We are the center, the death of the Sun
Fire and flame, we are one!

Tego się niestety nie udało rozstrzygnąć albowiem Mroczne Siły zadecydowały inaczej. Przez Mroczne Siły mam oczywiście na myśli obowiązki ojców i mężów, które zmusiły nas do wcześniejszego zakończenia gry.

Podsumowanie

Początkowo miałem nieco mieszane uczucia - ale teraz pisząc dochodzę do wniosku, że były one spowodowane dwiema sprawami nie związanymi bezpośrednio z grą. Jeden czynnik - to listy armii. BattleScribe jest darmowy, więc nie należy narzekać, ale wydruk armii miał pięć stron, więc całą bitwę wertowałem obie listy armii poszukując informacji. Druga sprawa, to brak polskich zasad - co sprawiało, że pomagałem mojemu przeciwnikowi w zrozumieniu nie tylko zasad podstawowych, ale i całej reszty - profili jednostek i broni, zasad specjalnych itp. Gra więc mnie dość mocno wyczerpała.
Teraz jednak, na spokojnie muszę powiedzieć, że bawiłem się doskonale.
Oczywiście, jako, że każdy w Internecie jest znawcą wszystkiego – czuję się w obowiązku podzielić się krytyką - gra ma, moim zdaniem, dwie (niezbyt poważne) wady:
1. Rozgrywka IGOUGO - czyli najpierw ja robię wszystko, potem ty robisz wszystko - to sprawia, że np. jeśli wygram inicjatywę mogę zadać przeciwnikowi ogromne straty, zanim będzie w stanie zrobić cokolwiek. Nowa Necromunda dowodzi że GW potrafi zrobić mechanikę, która ten problem omija (co jak wiemy robił już Warzone w latach 90-tych).
2. Zasady pojazdów - to drobniejsza sprawa, ale przyznam, że ten element bardziej podobał mi się w 3 edycji. Dlaczego pojazd jest teraz traktowany tak samo jak istota żywa? Np. jego ustawienie nie ma znaczenia. Poza tym mam wrażenie, że pojazdy są zbyt żywotne (chociaż zastrzegam, że broni przeciwpancernej mieliśmy niewiele.
Jedna fantastyczna zmiana to zdolności specjalne dowódców - no bo, jak nie zachwycić się „Litaniami nienawiści"? W 3 edycji dowódcy byli (w moim, muszę dodać, skromnym doświadczeniu) ograniczeni do roli generatorów ataków w walce wręcz, więc ta zmiana jest bardzo fajna. Brak wzorników i możliwość mierzenia odległości w każdej chwili to bardzo dobra zmiana (mówię to jako posiadacz Whirlwinda, którym w 3 edycji w nic nie mogłem trafić).
Poza tym grało się świetnie i z chęcią będę wracał do Warhammera. Uwielbiam ten świat, figurki i nadętą, absurdalną gotycką stylistykę. Więc chyba będzie trzeba wrócić do malowania. Może skuszę się na Special Snowflake Marines?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz